piątek, 21 października 2011

My w tym miejscu i czasie - możliwe, że zdrowi?

Swój pierwszy post w tym ekshibicjonistycznym dzienniczku zatytułowałam przy użyciu pytania retorycznego. Jak powszechnie wiadomo, nikt nie powinien oczekiwać na nie odpowiedzi. Jednoznacznej odpowiedzi bowiem nie ma. Myślę, że możemy starać się być zdrowi, lecz zdrowie trzeba potraktować jako ideał, a przecież ideałów nie ma.

Niektórzy twierdzą, że ta cała "nagonka" (już zgłaszam sprzeciw - nikt nikomu nic nie narzuca) na zdrowe odżywianie to rodzaj fanaberii nie do spełnienia. Niemalże w każdym produkcie kupowanym w markecie czają się konserwanty, glutaminiam sodu, polepszacze, wzmacniacze...i inne wykańczacze. A kogo? A nas.

"Gdybym miała za każdym razem studiowć etykiety na zakupach to bym chyba zwariowała". Słyszę od ludzi.

Owszem. Trąci to pewną przesadą, ale już teraz na wstępie określę swój punkt widzenia - WARTO.

Warto, gdyż lepiej wcześniej, niż  później. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Banały, prawda? A jednak dopiero, kiedy człowiek nabawi się przeróżnych przypadłości, o istnieniu których nawet nie miał pojęcia, zaczyna dostrzegać, że to chore, że pożera codziennie przeróżne "E". Co to jest E i gdzie rośnie? Sick!

Nie chcę, żeby ten tekst zamienił się w coś w rodzaju "Gdyby kózka nie skakała...". Powiem tylko tyle, że  sama będąc młodą, energiczną osobą nie szczędziłam sobie przeróżnych przyjemności, takich jak jedzenie i używki (wystarczyło trochę więcej niż raz na jakiś czas), a teraz będąc trochę starszą młodą osobą cholernie tego żałuję. Bo teraz jestem chora. Bo teraz mam w głowie traumę bolesnych badań, takich jak np. kolonoskopia. Wspomnienie wycieczek na izbę przyjęć do szpitala (żeby jeszcze chcieli przyjąć!) z bólem brzucha nie do zniesienia itd.

Tu jest miejsce, żeby powiedzieć, że właśnie dlatego zaczynam pielęgnować tego bloga. Żeby podzielić się swoimi "przygodami" ze zdrowiem i jego brakiem, żeby podzielić się wiedzą z wielu przeczytanych książek i doświadczeniami ze spotkań z wieloma mądrymi ludźmi. Mam nadzieję wejść w dialog z osobami szukającymi równowagi w środowisku, w którym przyszło nam żyć. I mam nadzieję pomóc, tak jak kilka osób pomogło mi, zwracając uwagę na pewne kwestie, objawy, symptomy, oznaki...których nie dostrzegają lekarze z przychodni i szpitali.

Ciężko o bycie zdrowotnym ideałem w dzisiejszych czasach. A może nawet to niemożliwe. Warto jednak posiadać świadomość, co czym pachnie. Świadomość ta jest bowiem świadomością o nas samych oraz otaczającym nas świecie.

Ściągając słowa od Beaty Pawlikowskiej, którą bardzo szanuję, przypomnę tylko, że liczy się każdy mały kroczek do celu. Każdy jeden kroczek powinien być bieżącym zadaniem, a doprowadzą nas one do głównego celu, jaki sobie wyznaczyliśmy. Warto dla siebie, dla zdrowia, dla satysfakcji, da dumy z siebie samych i swojej silnej woli.